Kto powiedział, że żeby się zachwycić, trzeba wyjechać daleko? Na codzień jesteśmy zapracowani, zabiegani, przyklejeni do ekranów – coraz częściej łapiemy się na tym, że potrzebujemy odpoczynku. Ale nie tego przed Netflixem, tylko prawdziwego – wśród drzew, nad jeziorem, w ciszy, gdzie jedyny zasięg to kontakt z własnymi myślami.
I właśnie tu wchodzi lokalne krajoznawstwo – opcja dla tych, którzy chcą poczuć się jak odkrywcy, nie ruszając się dalej niż 100 km od domu. Bory Tucholskie, Pojezierze Kaszubskie, Kociewie, Dolina Słupi czy Wdzydzki Park Krajobrazowy – to wszystko czeka za zakrętem obwodnicy. I wcale nie potrzebujesz przewodnika ani tygodnia wolnego.
– „To, co mamy wokół Gdyni, to turystyczna perła. Problem w tym, że wiele osób nawet nie wie, że ona istnieje. Dlatego tak ważne jest promowanie mikrowypraw – krótkich, dostępnych i inspirujących wyjazdów” – mówi Mariusz Albecki, prezes Fundacji Arkun, która od lat zachęca do poznawania Pomorza na własnych nogach.
Jednym z przykładów takiej aktywności jest Turystyczna Włóczęga – pieszy rajd bez zadęcia, bez podium i bez presji. Uczestnicy wybierają trasę, pakują plecak i ruszają odkrywać nowe przestrzenie – czasem ledwie godzinę jazdy od Trójmiasta, a czujesz się, jakbyś wylądował w zupełnie innym świecie.
Ale Włóczęga to tylko jedna z wielu możliwości. Możesz wziąć rower, kijki, aparat fotograficzny albo po prostu buty trekkingowe i ruszyć na Kaszuby, w okolice Tucholi, Lubichowa, Wdzydz czy Żarnowca. Można też odkrywać zapomniane wsie, lokalne muzea, ścieżki edukacyjne, punkty widokowe i regionalne smaki. Bez tłumów, bez kolejek, bez stresu.
Nie musisz być wytrawnym turystą. Nie musisz mieć planu. Wystarczy chęć „wyrwania się z pudełka” i gotowość, by się zdziwić. Bo Pomorze potrafi zaskoczyć – i to bardzo pozytywnie. Zacznij blisko. Poczuj daleko. I przekonaj się, że świat jest większy niż Trójmiasto.
Oprac. Przemek Wutowski