Przez kilka lipcowych dni, Park Kolibki przestał być tylko skrawkiem zieleni na mapie Trójmiasta. Stał się miejscem spotkania światów. Świątynią dźwięków, opowieści i emocji.
Globaltica 2025 poruszyła wszystko – od ciała, przez myśli, aż po samo serce. Pokazała, że w czasach podziałów można jeszcze mówić jednym, uniwersalnym językiem – językiem muzyki, autentyczności i wzajemnego szacunku. Już od pierwszego wieczoru czuło się, że dzieje się coś niezwykłego. Światło zachodzącego słońca mieszało się z dźwiękami, które niosły się ponad koronami drzew. Publiczność trwała w zachwycie, a niektórzy – z zamkniętymi oczami – pozwalali, by muzyka zabrała ich w miejsca, o których wcześniej tylko śnili.
To nie był zwykły festiwal. Globaltica to doświadczenie – pełne zapachów, kolorów i historii. Dzieci uczyły się rytmu na warsztatach perkusyjnych, dorośli odnajdywali w sobie spokój i otwartość, którą gdzieś po drodze zatracili. Rozmowy snuły się leniwie przy stoiskach z rękodziełem i kuchnią z najdalszych zakątków globu. W powietrzu unosił się zapach kadzideł, śmiech i… coś jeszcze. Coś, czego nie widać, ale co zostaje z człowiekiem na długo – prawdziwe poczucie wspólnoty.
Sobota przyniosła moment, który wielu zapamięta na całe życie. Gdy na scenie zapadła cisza, a artystka wypowiedziała tylko jedno zdanie – „Muzyka to nasz wspólny język” – tłum wstrzymał oddech. I wtedy stało się jasne, że to nie tylko słowa. To prawda, którą czuło się w każdej komórce ciała. Ta jedność, ten dreszcz – nie do opisania.
Na festiwalu nie liczyły się metki, narodowość, poglądy ani język. Liczył się człowiek. Kolorowa mozaika ludzi – mieszkańców Gdyni, studentów, rodzin z dziećmi, seniorów, podróżników z całej Europy – wszyscy stali się częścią jednej, wielkiej rodziny. Globaltikowej rodziny.
Wydarzenie już za nami, ale zostawiło coś cenniejszego niż zdjęcia i wspomnienia. Zostawiła ślad. W spojrzeniu. W myśleniu. W sposobie, w jaki patrzymy na drugiego człowieka. Może to tylko nowa melodia na playliście, może czyjeś imię zapamiętane z przypadkowej rozmowy. A może po prostu – głęboka, cicha wdzięczność. Za bycie razem. Za taniec. Za odwagę by czuć.
Do zobaczenia za rok, Globaltico. Jeszcze zatańczymy.
Fot. materiały organizatora
Oprac. Przemek Wutowski